Wysoce wartościowym zabytkiem Wojnicza, niezwykle niedocenianym, jest jego średniowieczny układ urbanistyczny, w Małopolsce niepowtarzalny. Badania Bogusława Krasnowolskiego (2004 r.) odsłoniły wiele nowych jego walorów. Stajemy zatem na rynku, w owym jądrze miasta średniowiecznego. Plac ten w pierwszej chwili zaskakuje swą rozległością. Pierzeja południowa i północna to 183,00 i 193,80 m, zaś wschodnia i zachodnia 64,60 i 62,39 m, zaś środkiem rynku to 70,50 m (pierwotnie były to zapewne równe wartości prostokąta, a zniekształcone zostały w wyniku kolejnych przebudów rynkowych domostw). Dokładnie jest to połowa rynku krakowskiego. Powierzchnia wynosi niemal tyle co rynki w Sandomierzu, Skale, Nowym Korczynie czy w Bochni. Układ rynku wojnickiego i układ urbanistyczny miasta to konsekwencja zastosowania m.in. układu urbanistycznego placowo-ulicowego, charakterystycznego dla miast na prawie średzkim we wcześniejszych okresach. Ta chronologia zadecydowała, że Wojnicz nie ma układu szachownicowego, jak to zazwyczaj obserwujemy w miastach średniowiecznych. Ale ta sytuacja sprowadza nas do czasów Bolesława Wstydliwego, którego uważamy za władcę, który zadecydował o miejskich losach osady. Na te czasy wskazuje także wymiar działek siedliskowych, opartych o stopę krakowską (0,293 m). Nie bez wpływu na układ urbanistyczny miasta był fakt, że zostało ono ulokowane przy funkcjonującym już od dawna grodzie, od którego oddzielało je tylko koryto rzeki Stradomki, co nie pozwalało na rozbudowę siatki siedliskowej. Bez wątpienia jakąś rolę odegrał tu układ dróg, który już od dawna funkcjonował w tej osadzie podgrodowej. Stąd też mamy do czynienia z działkami siedliskowymi z stosunkowo rozległymi ogrodami, zjawisko charakterystyczne dla wcześniejszych lokacji ulicowo-placowych. Także oś poprzeczna w postaci ulicy jest typowa dla układu średzkiego, ale ulica prowadząca do grodu (później kościoła) ma analogie aż w urbanistyce bawarskiej. Ulica dzisiaj zwana Jagiellońską nie jest bowiem wynikiem istniejącego traktu (tak jak to było z ulicą Warszawską, Krakowską czy Tarnowską – posługując się współczesnym nazewnictwem), nie jest także wynikiem wpływów bawarskich, ale była konsekwencją faktu, że miasto powstawało na terenach przylegających do grodu. Stąd ów pomost drewniany, który znamy z późniejszych czasów jako wykorzystywany do przechodzenia do kolegiaty, może był następcą np. zwodzonego mostu prowadzącego już we wczesnym średniowieczu do grodu. Także otoczenie miasta wałem zdaje się wywodzić z czasów jego lokacji a spotykamy się z analogicznymi wałami w równie posiadającymi wczesną metrykę lokacyjną miastami: Krakowem, Sławkowem, Bochnią, Wieliczką, Olkuszem, Bieczem czy Sandomierzem. To dopiero od końca XIII w. zaczęto w Małopolsce otaczać miasta murami, rezygnując z nich jednak tam, gdzie nie było realnego zagrożenia działaniami wojennymi. Niemniej nie można pochopnie wiązać systemu wałów miejskich z systemem wałów grodu (czy podgrodzia). Dobrze to widać w południowej części miasta, gdzie można odtworzyć dwa wały, oba nad dawną Stradomką (Radomką), ale oba po różnych brzegach rzeki. Z tego widać, że wojnicki wał miejski to nie tylko budowla militarna, chociaż dzisiaj nie możemy poprawnie odczytać tych innych funkcji. Wojnickie wały miejskie przebiegały nad Stradomką, dalej częściowo wzdłuż lewej strony dzisiejszej ulicy Kąpielowej, wzdłuż ulicy Krzywej, Przeczniczki, Św. Leonarda, Zawala, Długiej. Następnie biegły w miejscu dzisiejszego otwartego kanału, łączącego ulice Długą i Krakowską (tu dawny przepust w miejsce zwodzonego rowu), a przecinając ulicę Loretańską kierowały się ku południowi, ku Stradomce. Jeszcze w połowie XVII w. funkcjonowały przy wylotach ulic z miasta trzy bramy (brony) miejskie, Krakowska, Tarnowska i Żabnieńska, niewątpliwie o proweniencji średniowiecznej, z czasów lokacji. Oczywiście nie były to bramy, jakie znamy tam gdzie były mury. Niemniej były to solidne budowle, jak to wynika z wojnickich źródeł, z wierzejami z bali dębowych nabitych bretnalami i innymi gwoździami, potężnymi zawiasami, nakryte dachem z gontów, a obok funkcjonowała mała furtka. Na podbramiu zapewne znajdował się jakiś most, o którym źródła niezbyt jasno informują. Bramy wojnickie, uruchamiane w miarę potrzeby i w określonych okolicznościach, zawsze jednak miały bronić dostępu do miasta, lub uniemożliwić wyjście zeń bez kontroli. Były bowiem zamykane na noc i pilnie strzeżone. Były to budowle przemyślane i wykonane z odpowiednią precyzją, choć przez miejscowych rzemieślników. Ważne, że wyprowadzały na szlaki dalekosiężne: do Krakowa i Bochni brama Krakowska, do Przemyśla i Lwowa brama Tarnowska i brama Żabnieńska do Żabna, ale i Opatowca ku Warszawie, do Sandomierza i ku Lublinowi. Przy nich też zaczęły powstawać przedmieścia Zamojskie, Tarnowskie i Zawale, kiedy w obrębie wałów zaczęło brakować miejsca pod nowe inwestycje.
Odległość od bramy Tarnowskiej do Krakowskiej to około 506 m, zaś od Żabnieńskiej do pomostu to około 189 m. Ten moduł wynosi w Sandomierzu odpowiednio 288 i 170 m, Wieliczce 375 i225 m, Starym Sączu 483 i 351 m, Bochni 189 i 632 m, Olkuszu 180 i 300 m i Sławkowie 353 i 353 m. Dla porównania miasta znacznie później lokowane, ale sąsiadujące z Wojniczem – w Czchowie 189 i 168 m, Tarnowie 208 i 298 m, Tuchowie 244 i195 m i w Brzesku 210 i 343 m. Zatem Wojnicz wcale nie był mniejszy od wówczas lokowanych miast, choć kształty jego są wyraźnie zorganizowane inaczej, co wynikało z sytuacji, którą czynności lokacyjne tutaj zastały. Poza nowym miastem kościół pozostał tylko w Sandomierzu, choć szybki jego rozwój rychło zlikwidował tę anomalię. W Wojniczu wyraźnie brakowało miejsca pod nowy kościół farny. Ale też terytorium objęte własnością miasta lokacyjnego to tylko 30 łanów frankońskich. Należało zatem postępować oszczędnie, aby uzyskać możliwie wysoki efekt, choć trudno w tym stanie rzeczy upatrywać przyczyny braku kościoła w centrum lokacyjnym. Odpowiedzi trzeba szukać w sytuacji kościoła grodowego, ale pod uwagę należy brać także możliwość istnienia w rejonie miasta i drugiego kościoła, obsługującego dotąd osadę podgrodową.
To pytanie o osadę funkcjonującą przed ulokowaniem na terasie wyniesienia miasta lokacyjnego, zdaje się wyjaśniłoby wiele, ale czy dysponujemy nieodzownymi źródłami? Możemy się oprzeć jedynie na wynikach sondażowych badań Andrzeja Żakiego na rynku wojnickim, które pozwalają budować hipotezę, że była ona zasiedlona już w okresie przebudowy funkcji grodu wojnickiego i że było tu uprawiane rzemiosło (znaleziony tygielek odlewniczy, skrawki skóry będące odpadami przy produkcji np. obuwia). W innych rejonach miasta nie udało się dotąd pozyskać analogicznych źródeł, choć obserwacje archeologów dostarczają znalezisk, ale z późniejszych okresów. Natomiast musi dawać wiele do myślenia fakt, że w tym samym czasie stwierdzamy osadnictwo, co prawda najczęściej jednodworcze, wokół terasy. W konsekwencji niewiele wiemy o sytuacji osadniczej na terenie, na którym powstało miasto lokacyjne.
Pośrodku rynku, jak w każdym mieście, wznosiła się najważniejsza budowla miejska – ratusz. O jego istnieniu słyszymy od XVI w. Wiemy, że był miejscem gdzie funkcjonowała rada miejska z burmistrzem i ława, sąd miejski, z wójtem (landwójtem) na czele. W ratuszu mieściła się piwniczka, miejskie więzienie. Tu przechowywano znaki samorządności (m.in. miecz – znak prawa do karania), wzorcowe miary i wagi. W gotowości stał także wóz wojenny, który na wezwanie króla wyruszał z pospolitym ruszeniem. Wojnicki ratusz to budowla piętrowa z wieżą, na której znajdował się dzwon wzywający pospólstwo (mieszczan posiadających pełne prawa miejskie) na zebrania, lub do kolegiaty na wotywy miejskie. Ale mieszczanie najbardziej byli dumni z zegara, który tutaj wybijał godziny. Był to zapewne cały zegar, a więc mający tarczę podzieloną na 24 równe godziny i jedną wskazówkę. Tutaj także w nocy czuwała straż miejska, wzywająca do gaszenia świateł i dbająca o bezpieczeństwo miasta. Ratusz ten uległ poważnemu nadwyrężeniu w 1702 r., kiedy Szwedzi, którym odmówiono kontrybucji podpalili miasto w wielu miejscach. Odbudowany około 1750 r., spłonął w 1831 r. w wielkim pożarze miasta. W zmienionych warunkach ustrojowych wystarczał już budynek, zwany magistratem, kamienica Rynek 3, a miejsce gdzie stał ratusz upamiętnia tablica wzniesiona w 1998 r.
Rynek wojnicki zawsze tętnił życiem. Tutaj znajdowały się jatki przylegające do ratusza, gdzie można się było zaopatrzyć w produkty codziennego użytku. Zawsze funkcjonowały gospody, w których można było zaspokoić głód, ale gdzie nie tak rzadko przekraczano miarę w spożywaniu gorzałki i innych napitków, co zazwyczaj prowadziło do burd, w których prym wiodła okoliczna szlachta. Od 1452 r. aż po 1999 r., zgodnie z przywilejem królewskim w poniedziałki odbywały się targi, które obsługiwały zapotrzebowanie rynku lokalnego. Pierwsze przywileje na jarmarki miasto uzyskało w 1472 r. i do rozbiorów czternaście razy w roku odbywały się wielkie zjazdy kupców z odległej nawet okolicy i tutaj zawierano różnorakie transakcje, z udziałem kupców wojnickich.
Rynek wojnicki zachował dobrze swe kształty właściwe dla prawa średzkiego, co sprawia, że jest zabytkiem wyjątkowej wagi. Niewątpliwie także zachował czytelne działki siedliskowe. Współczesne domy stoją nadal na jednej działce, rzadziej na dwóch, a wyjątkowo na połowie działki. Bez trudu zatem można sobie wyobrazić jego drewnianą zabudowę. Dopiero bowiem od końca XVIII w. zaczęto wznosić murowane domostwa podpiwniczone, zazwyczaj parterowe, rzadziej piętrowe a w 1789 r. na polach miejskich założono cegielnię, która miała ułatwić przebudowę miasta. Przykładem domów wzniesionych wówczas są budynki w Rynku 2, 3 (najcenniejszy), 4 i 10 (dzisiaj już przebudowany). I w tym przypadku w urbanistyce małopolskiej mamy do czynienia z wyjątkowym przykładem zabudowy rynku kamieniczkami z bramami zajazdowymi, umieszczonymi na osi środkowej, lub na osi skrajnej frontu. Niekiedy zdobią je obrazy, lub figury świętych. Budynek w Rynku 28 to szkoła wzniesiona w 1870 r., a którą zaczęto budować w 1869 r. Projektantem budynku i budowniczym był Karol Polityński, który już w 1865 r. projektował nową plebanię. Odnajdujemy tutaj charakterystyczne dlań rozwiązania stylu budowli, a przede wszystkim wnęka przy wejściu do szkoły, w której umieszczono figurę św. Jana Nepomucena, zamknięta dwoma pilastrami z terakotowymi głowicami korynckimi (użyte także na plebanii). Jej wystrój zdaje się bezpośrednio nawiązywać do skromnej ornamentyki plebani. Za budynkiem szkoły w Rynku w 1913 r. zbudowano kolejny budynek szkolny, funkcjonujący do dziś a ciekawy, bo architekt zaprojektował ornamenty ściany frontowej żywcem przypominające graficzną twórczość Stanisława Wyspiańskiego. Cała niemal piętrowa kamienica Rynek 29 znajduje się we władaniu Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Wojnickiej. Kamienica ta, zwana Findrówką, od nazwiska pierwotnego właściciela, została zbudowana zapewne po 1870 r. i mieściła rozlewnię piwa oraz skład innych materiałów. Dziś stanowi własność gminy miasta Wojnicza. Po wojnie tutaj umieszczono gimnazjum prywatne, wyrosłe z tajnych kompletów okupacyjnych. Jego istnienie okazało się dla władz oświatowych nielada problemem, zwłaszcza kiedy w szkole bezpieka odkryła tajną organizację zbrojną, za czym poszły aresztowania uczniów, a niektórzy nauczyciele musieli się ukrywać. Dziś nie ulega wątpliwości, że była to prowokacja. Stąd w 1948 r. przekształcono szkołę w gimnazjum handlowe, a w 1950 r. w ogóle zlikwidowano. W to miejsce powstała zawodowa szkoła metalowa, działająca przez kilka lat. W 1951 r. powstała także taka szkoła zawodowa, ale metalowo-drzewna. I taka szkoła została zlikwidowane w 1954 r. Ówczesne władze oświatowe nie widziały dla nich miejsca w systemie socjalistycznej edukacji, zwłaszcza, że Wojnicz winien przekształcać się w pełnokrwistą wieś, jak to widziano w planach rozwojowych powiatu brzeskiego.
Zanim wejdziemy do tej kamienicy, przeczytajmy dwie tablice, obie upamiętniają związki dwóch władczyń polskich z Wojniczem, potwierdzając ich pobyt w mieście, zaprojektowane przez Tadeusza Apryasa, a z inicjatywy Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Wojnickiej tu umieszczone 14 VI 1999 r., w dzień kanonizacji św. Kingi. Obie przytaczają autentyczne źródła, pierwsza datację dokumentu z 1239 r. wystawionego w Wojniczu, druga fragment z rachunków królewskich z 1394 r.
Kamienica dała przede wszystkim pomieszczenie dla Izby Regionalnej im. Ks. Jana Królikiewicza, po prostu małe miejskie muzeum. Jej krótka historia, to dzieje zmagań z władzami o prawo do budowania świadomości własnej przeszłości. Stąd w 1967 r. powstała inicjatywa powołania Towarzystwa Miłośników Wojnicza. Jednak władze ówczesne nie wyraziły zgody na takie poczynania, stwierdzając, że potrzeby intelektualne i społecznikowskie zaangażowanie może być realizowane przez wojniczan w ramach Koła Gospodyń Wiejskich lub Straży Pożarnej. Postanowiono wówczas, aby swe zamiary urzeczywistnić poprzez Polskie Towarzystwo Turystyczno-Krajoznawcze. Tak doszło do założenia 9 I 1969 r. koła PTTK im. Seweryna Goszczyńskiego, przekształconego potem w oddział. Już 20 IX 1969 r. PTTK otworzyło, przy poparciu ówczesnego konserwatora krakowskiego Hanny Pieńkowskiej, Izbę Regionalną. Miała ona gromadzić zbiory historyczno-etnograficzne, świadczące o przeszłości Wojnicza. Ówczesne władze wojnickie oddały na jej potrzeby szopę, dotąd używaną przez Straż Pożarną, jako magazyn sprzętu tej organizacji. W 1973 r. zbiory, liczące już około 400 eksponatów, przeniesiono do dawnego magistratu w kamienicy Rynek 3, zapewniając lepsze warunki działania. Niemniej w 1980 r. przeniesiono zbiory do kamienicy Rynek 1. Ponieważ lokal ten był zawilgocony i zagrzybiony, postanowiono w 1983 r. zamknąć izbę regionalną, a zbiory umieszczono w domu ks. Jana Królikiewicza (Rynek 10). Jednak w 1987 r. zdecydowano się oddać pomieszczenie o powierzchni 47 m² w kamienicy Rynek 29. Odtąd Izba Regionalna zaczęła się nie tylko stabilizować, pozyskując nowe eksponaty, a także poszerzać swój stan posiadania. W 1990 r. uroczyście otwarto nową ekspozycję, zaś władze samorządowe wybrane w nowym systemie jakby lepiej rozumiały funkcje takiego muzeum. Obok wystaw czasowych, ważnych dla kultury mieszkańców funkcjonuje wystawa stała, która koncentruje się wokół historii domu mieszczańskiego i wiejskiego, gromadzona jest także historyczna dokumentacja przeszłości miasta. Stąd można tu oglądać przedmioty zabytkowe, których zwykłe muzea jeśli nawet posiadają to nie eksponują. Dzisiaj zbiory liczą około 2000 eksponatów różnej wartości, zawsze ważne dla dokumentowania i eksponowania przeszłości miasta.
*
Opodal Izby Regionalnej, w kamienicy Rynek 30, mieści się apteka. Dom ten zbudowano w latach osiemdziesiątych XVIII w. z przeznaczeniem na zajazd. Już wówczas można tu było wypić kawę. Od 1868 r. mieści się tutaj pierwsza wojnicka apteka i ten stan trwa do dziś. Jest to apteka im. Józefa Pazdirka, aptekarza wielce zasłużonego dla miasta.
Przechodzimy na drugą stronę ulicy, ku południowej pierzei rynku. W kamienicy Rynek 1 mieści się dziś Urząd Miasta, ale powstała ona jako pomieszczenie dla sądu grodzkiego w 1854 r. Sąd ten działał do 1948 r., kiedy też przeniesiono jego archiwum, zapewne zachowujące wiele materiałów dotyczących dziejów Wojnicza (zniszczone bezpowrotnie w piwnicach sądu w Brzesku). Na zapleczu sądu zbudowano więzienie, w którym przebywali skazani za drobne przestępstwa, np. za kradzież kur. Tutaj czasem zajmowali się pożytecznymi zajęciami i w poniedziałek na targu można było u nich kupić klatkę na ptaszka. W południe jednak spieszyli do więzienia, bo za zgodą klucznika żony o tej porze przynosiły im posiłki. Więzienie przestało funkcjonować już podczas okupacji, a na jego zapleczu Niemcy kilkakrotnie rozstrzeliwali pojedynczych miejscowych Żydów. W 1866 r. założono urząd pocztowy, coraz szerzej obsługujący mieszkańców miasta i okolicy, umieszczony po pierwszej wojnie światowej w kamienicy Rynek 2, która powstała pod koniec XVIII w., przebudowana dla potrzeb poczty. Jest to budynek na planie prostokąta, dwutraktowy, nakryty dachem dwuspadowym o kalenicy równoległej do Rynku. Z tego też czasu pochodzi podobnie zbudowana kamienica Rynek 3, w której po pożarze ratusza w 1831 r. umieszczono władze miejskie i stąd nosi miano Magistratu. Jest ona świadkiem wielu wydarzeń takich jak rozdawanie na nowy rok ubogim strucli, ale także protestów robotniczych w okresie międzywojennego kryzysu gospodarczego. Służył bowiem Magistrat urzędnikom jeszcze w 1948 r. Również kamienica Rynek 4 zdaje się sięgać końca XVIII w., podpiwniczona, na planie prostokąta, dwutraktowa, z żeglastymi sklepieniami piwnic i pomieszczeń na parterze. Na zaplecze tych kamienic w 1999 r. przeniesiono z Rynku targi, które zaczęły teraz funkcjonować permanentnie a nie tylko w poniedziałki.
Kamienica Jagiellońska 1 (z bokiem przy Rynku), to dawny Dom Pański, zwany także Wójtowskim, a więc własność starostów wojnickich, a potem Dąmbskich i Jordanów. Stąd historia jego sięga co najmniej połowy XVI w. Wtedy to mieszczanie zostali zmuszeni do uznania faktu zagospodarowania przez starostę narożnej działki w Rynku. W domu tym starostowie utrzymywali tradycyjnie gospodę z własną propinacją, najczęściej wydzierżawiane, od końca XVII w. Żydom, co prowadziło do procesów z miastem. Mimo królewskich wyroków, starostowie przy pomocy arendarzy próbowali wycisnąć z domu jak największe korzyści. Dąmbscy, którzy podtrzymywali gospodnie tradycje domu, zbudowali w latach sześćdziesiątych XIX w. kamienicę piętrową, klasycyzującą, założoną na kwadracie, dwutraktową, której styl i niektóre detale (np. metalowe żeliwne balaski na balkonie, elewacja lizenowo-ramowa, okna uporządkowane w triady, zamknięte łukami) wskazują na zależność od budowanej wówczas plebanii, a tym samym na Karola Polityńskiego, jako jej budowniczego. Kamienicę zbudowano umieszczając na parterze sklepy i obszerną gospodę (dostępną od Rynku), a na piętrze mieszkania, które wynajmowano np. urzędnikom miejskim. Gospoda, dzisiaj sklep spożywczy, obrastała w legendy, np. że starosta wesela musiał dowieść swej sprawności wjeżdżając do sali gospodniej na koniu i wypijając piwo i dopiero wówczas mógł otworzyć zabawę weselników. Spośród lokatorów kamienicy należy odnotować dra Wiktora Łowczowskiego (†1939 r.), lekarza miejskiego i wyróżniającego się społecznika. Jego synem, urodzonym w tej kamienicy, był generał Gustaw Łowczowski, znany legionista, doświadczony dyplomata a w końcu dowódca żołnierzy polskich, zdobywców Bolonii. Kamienicę od Jordanów kupił Tomasz Kogutowicz (1875-1939) w 1921 r., rzemieślnik (siodlarz) wyróżniający się pomysłami gospodarczymi, ale także działalnością społeczną, np. w organizacji „Sokoła”.
Kamienica Rynek 10 ma niewątpliwie metrykę z końca XVIII w., dziś przerobiona, wewnątrz zachowała swą zabytkową substancję, zwłaszcza kolebkowe sklepienia izb.
Kamienica Rynek 13 to budynek dawnego „Sokoła”. Wzniesiony przez członków tej organizacji w 1907 r., działających od 1893 w gnieździe wojnickim, spełniał ważną rolę jako sala gimnastyczna dla członków Sokoła, ale także jako sala teatralna, wykorzystywana przez miejscowe zespoły amatorskie i przez trupy wędrowne. Tu wyświetlano pierwsze w Wojniczu filmy, a w końcu stał się lokalem mieszczącym kino „Wawel”. W 1973 r. powołano do życia Gminny Ośrodek Kultury, który po różnych perypetiach w 1989 r. znalazł tutaj swą siedzibę i nadal spełnia swe funkcje kulturowe, jako część domu kultury.
Centralne miejsce na Rynku w jego jednej połowie zajmuje zbudowana w 1843 r. z udziałem wojska figura św. Floriana. Na postumencie umieszczono napis upamiętniający pożar miasta w 1831 r. Obok znalazły się inskrypcyjne świadectwa kolejnych zabiegów renowacyjnych, w 1909 r. i 1952 r., dokonane przez ochotniczą straż pożarną. Przy okazji ostatniej renowacji powierzchni Rynku, przed pomnikiem zakopano specjalną tubę, w której umieszczono dokumenty dotyczące dnia codziennego współczesnego Wojnicza, adresując je do kolejnych pokoleń wojniczan Ale pomnik stworzył także dobre warunki dla ekspozycji fragmentów zabytkowych bruków. Rynek bowiem poczynając od XVI w. był wymoszczony kamieniami otoczakami, pewnie z Dunajca, przy kolejnych renowacjach coraz większymi.
Paralelnie do pomnika św. Floriana w centrum drugiej połowy rynku w 1934 r. staraniem specjalnie powołanego komitetu obywatelskiego wzniesiono Pomnik Niepodległości, który z jednej strony czci zryw niepodległościowy narodu, a z drugiej ma uwiecznić wkład wojniczan w ten czyn przez oddanie życia za Polskę na frontach obu wojen światowych (w 1969 r. przy okazji renowacji pomnika, umieszczono stosowną tablicę dotyczącą ostatniej wojny). Pomnik zaprojektowany i wykonany w warsztacie braci Kulków w Tarnowie, to wysoka na 5,25 mkwadratowa kolumna, u stóp której umieszczono tablice z nazwiskami poległych wojniczan, a na szczycie zbudowano wiecznie gorejący znicz, podtrzymywany przez cztery stylizowane orły. W sumie wysokość monumentu to 9 m. Odpowiednio urządzona wokół mała architektura dodaje powagi monumentowi i miejscu, które ożywia się w dni świąt państwowych i narodowych. Na cokole umieszczone są cztery tablice marmurowe (litery wyzłocone) z nazwiskami wojniczan poległych na frontach obu wojen.
Szczególną rolę odegrał Rynek w latach okupacji hitlerowskiej. To tutaj gromadzono jesienią ziemniaki, zrabowane okolicznym chłopom, które wywożono do Niemiec i do gorzelni. Na Rynku zgromadzono kamienie z żarn zabrane ludziom, którzy dokonywali przemiału zboża unikając kontroli okupanta (pozwoliło to na podmienianie nocą autentycznych kamieni na atrapy cementowe, przy rzekomej nieuwadze miejscowej policji). Stąd co rano w 1944 r. wywożono kilkuset mężczyzn i kobiet, także młodzieży, do prac przy budowie umocnień bojowych w rejonie Dunajca i tu ich przywożono po pracy. Wydarzeniami dużej miary stało się np. zastrzelenie na Rynku żydowskiego rabina wojnickiego, ale zwłaszcza gromadzenie tutaj aresztowanych wojniczan i wywożenie ich. Już wśród pierwszych więżniów Auschwitz-Oświęcimia znalazło się trzech wojniczan: Stanisław i Józef Mirochnowie (obaj zginęli w obozie) i Andrzej Krzemiński (ten ostatni w 1945 r. wrócił do rodzinnego miasta). Także w kolejnych latach dokonywano indywidualnych aresztowań, które zapełniały wojniczanami kazamaty hitlerowskie. Jednak najwięcej aresztowań dokonali Niemcy w wielki piątek 1942 r. (3 IV 1942 r.), porywając 26 osób, spośród mężczyzn głównie z okolicznych wsi, którzy po nabożeństwie stali i „gwarzyli” pod kościołem. Nie wiadomo do dziś jaka był faktycznie przyczyna tego działania, kryteria aresztowań, nazwiska aresztowanych i ich dalsze losy. Drugie tak rozległe aresztowanie, bo 28 osób, miało miejsce w nocy 6 VI 1943 (z soboty na niedzielę). Tu kryterium aresztowań było jasne a dotknęły one członków podziemnej organizacji wojskowej (z Armii Krajowej). Ta rola wojnickiego rynku została upamiętniona w 2009 r. a tablicę ze stosownym napisem umieszczono u stóp pomnika św. Floriana.
*
Tak, jak rynek już w XVI w. był wybrukowany kamieniami, tak też ulice w tym samym czasie niewątpliwie były już wyłożone balami drzewa. Kładziono je w poprzek ulicy. Ponieważ zaś jak w każdym wówczas mieście wszystkie nieczystości wylewano na ulicę, drzewa te dobrze zakonserwowane, leżą do dziś i umacniają ulice do 2 m głęboko. Drzewo na moszczenie ulic pozyskiwano z lasów radłowskich, co być może wskazuje, że mieszczanie uzyskali takie prawo zanim znalazły się one w rękach biskupów krakowskich, a więc co najmniej około połowy XIII w. Miasto korzystało z tego przywileju do końca XVIII w., ale jeszcze przed wojną był on traktowany jako zobowiązanie serwitutowe i mieszczanie mogli zbierać bezpłatnie suche gałęzie w lesie. Ulice wojnickie, przynajmniej Krakowska i Tarnowska, powstały na gruncie dawnego szlaku, biegnącego przez osadę podgrodową. Część zachodnia to szlak w kierunku Krakowa, zaś wschodnia w kierunku Przemyśla. Czy tak zostały wyznaczone ulice Jagiellońska i Warszawska, można wątpić. Ulica Jagiellońska bowiem biegła tylko do grodu, zaś Warszawska, będąca później szlakiem od Sącza do Opatowca i Korczyna musiała mieć inny przebieg, omijając teraźniejszy rynek, ale od czasu lokacji skierowana tędy. Dzisiaj jedynie ulica Zamoście może być rozpoznawana jako ów pierwotny szlak węgierski.
Ulica Krakowska, nazywana tak w źródłach od 1614 r. (platea Cracoviensis), to odcinek od rynku do bramy Krakowskiej, miała siedliska wymierzone po obu jej stronach, nadal dobrze czytelne. Na domu przy Krakowskiej, dziś już Loretańskiej 2, wzniesionym zapewne na początku XX w., czyli na dawnej piekarni Wojciecha Mirochny, umieszczono w 1991 r. tablicę z stylizowanym Białym Orłem w koronie i wspartym na znaku Polski walczącej ku czci zamordowanych przez hitlerowców członków rodziny Mirochnów, związanych z Stronnictwem Narodowym i Narodowymi Siłami Zbrojnymi,