W XV w. kościół św. Leonarda wraz ze szpitalem dla ubogich był za wałem miejskim. Istnieją jednak przesłanki by jego początków szukać w osadzie podgrodowsej, z której wyrastało lokacyjne miasto. Są to hipotezy, które wymagają dalszych obserwacji. Wezwanie kościoła, św. Leonard, jest zaś charakterystyczne. To święty czczony szczególnie w kręgu benedyktynów, także na terytorium kasztelanii wojnickiej, w benedyktyńskiej Kleci, która z tego powodu dość rychło nawet ściągała pielgrzymów. Punktów działalności benedyktynów, oczywiście tynieckich, na terytorium kasztelanii można odnaleźć więcej, a z ostatnich badań nad dziejami zakonu w Polsce wynika, że było to zjawisko sięgające głęboko w XI i XII w. Czy w tej sytuacji mogło zabraknąć benedyktynów w Wojniczu, regionalnym centrum ówczesnej administracji państwowej? Czy zatem wolno obojętnie przejść wobec tradycji, że kościół św.Leonarda powstał w 1209 r., tak jak i tej, że przyniosła go woda wzburzonego Dunajca? Ta ostatnia ramota ludowa przecież mimo woli wiąże kościół z przystanią rzeczną, o której już wiele wiemy. Jeśli zaś benedyktyni nie trafili na gród wojnicki, to zapewne dlatego, że tamtejszy kościół już był należycie zorganizowany, a jego perypetie dowodzą, że spełniał on ważną rolę w polityce księcia i biskupa. Tak więc benedyktyni tynieccy zagospodarowali inną część Wojnicza wczesnośredniowiecznego, ale też gdy miasto przenoszono w rejon dzisiejszego rynku, nie przestano korzystać z posługi tego kościoła, nie wznosząc już kolejnego w kręgu lokacyjnym. W miarę jednak ustępowania benedyktynów narastające obowiązki parafialne w stosunku do miasta przeniesiono do kościoła na grodzie, a potem do gotyckiego wzniesionego na podgrodziu. Kościół zaś św. Leonarda zaczęto wiązać z tak ważną instytucją miejską, jaką był szpital. Czy ten proces tak wyglądał nigdy jednak nie zyskamy pewności. Analogiczny proces obserwujemy jednak w nieodległych Ciężkowicach.
Kościół ten przeszedł poważną reorganizację w 1460 r., kiedy postanowiono że będzie tu odprawiał mszę raz w tygodniu jeden z mansjonarzy. Kolejna zmiana nastąpiła w 1521 r., kiedy powstała altaria św.Anny a jej altarysta został zobowiązany do odprawiania w kościele szpitalnym jednej mszy tygodniowo. Wizytujący kolegiatę w 1597 r. daje stosunkowo dokładny opis kościoła, stwierdzając jego zasobność i dobry stan budowli. Niemniej już w 1604 r. słyszymy o jakichś pracach budowlanych, które finansują mieszczanie Małgorzata i Zygmunt Zmarzli. Pracom tym zdaje się w zgodzie z opisem z 1597 r. odpowiadać datacja na 1603 r. (choć odczyt tej daty nie jest jednoznaczny i paleografowie raczej widzą tutaj datę 156[.] lub 1589) obrazów w ołtarzu głównym: Nawiedzenie św. Elżbiety przez Marię, w skrzydłach św. Heleny i św. Urszuli, a w zwieńczeniu nastawy św. Leonarda. Zespół ten budzi zainteresowanie historyków sztuki i konserwatorów. Dotąd badania i konserwację wykonano (Maria Rudek) w stosunku do dwóch obrazów: św. Leonarda i św. Heleny. Byłoby rzeczą przedwczesną kusić się o określenie miejsca obrazów w malarstwie małopolskim, ale niewątpliwie mamy do czynienia z malarstwem gotyzującym, być może związanym z warsztatami krakowskimi. Kolejne prace budowlane zanotowano w 1734 i 1735 r. Nie wiemy jaki był ich zakres, ale z pewnością miały wzmocnić substancję budowli i jej wyposażenie. Podczas wizytacji biskupich stale jest nadal podkreślana troska o dobry stan kościoła.
Niemniej w połowie XIX w. kościół był już w znacznej ruinie. Ks. Błażej Gwiazdoń na początku lat osiemdziesiątych podjął myśl restauracji i w tym celu w kościele parafialnym podczas nabożeństw zebrano 500 złr., a najjaśniejszy cesarz dał 150 złr, zaś miasto dołożyło się kwotą 250 złr. Jednakże dopiero pomoc finansowa Tomasza Bodziocha, którego rodzina jest notowana w Biadolinach już w połowie XVIII w. (wyłożył na odbudowę kościoła ponad 3000 złr.), pozwoliła uzyskać efekty, które oglądamy do dziś. Odrestaurowany kościół, a kosztowało to w sumie 2572 złr., uroczyście poświęcono 6 XII 1886 r. i wówczas też założono portatyl (kamień z relikwiami) na nowozbudowany wielki ołtarz.
Mimo nawarstwiających się przebudowań kościoła można w budowli dostrzec jej pierwotną strukturę gotycką (np. charakterystyczne wejście do kościoła od południa). Badania jego architektury prowadził Andrzej B. Krupiński. Dzisiaj prezentuje się jako budowla drewniana o zrębowej konstrukcji ścian, zabezpieczonych pionowym szalowaniem. Wysoki dach jest pobity gontami a pośrodku wznosi się mała wieżyczka na sygnaturkę. Wewnątrz prostokątne prezbiterium zakończone trójboczną apsydą, szersza prostokątna nawa, nieco węższy przedsionek, nad którym zbudowano chór muzyczny. Od północy, przy prezbiterium, mała zakrystia. Prezbiterium, tak jak i nawa, wewnątrz podbite pozornym sklepieniem kolebkowym o spłaszczonych łukach, wzmocnionym wzdłużnie biegnącymi profilowanymi podciągami. Wewnątrz urządzono trzy pseudorenesansowe ołtarze, których nastawy zbudował Walenty Lisieński z Brzeska. Główny ołtarz to obrazy z 1603 r., zaś w prawym bocznym umieszczono obraz św. Kingi pędzla Floriana Cynka, współpracownika Jana Matejki, znanego z wielu przedstawień ksieni sądeckiej. Przy zakrystii dzwonek z 1780 r., fundowany przez Jacka Gunczyńskiego altarystę św. Krzyża a zatem kapelana szpitalnego. Nad wejściem do kościoła wisi niewielki dzwon z inskrypcją, która wskazuje na burzliwe dzieje dzwonu. Odlany w 1655 r. ku czci św. Władysława z inicjatywy miasta Prachatice w południowych Czechach przez znanego słowackiego ludwisarza Baltazara Heroldta, pracującego w Bratysławie, ale także w Wiedniu. Jak trafił do Wojnicza niewiadomo. Był już w kościele św. Leonarda w 1917 r., jak wynika z wykazu dzwonów, które zwolniono wówczas od rekwizycji. Po wojnie został przeniesiony na dzwonnicę i tutaj pękł i dlatego został w 1960 r. starannie przelany (waży 66 kg), w pracowni Felczyńskich w Przemyślu z zachowaniem jednak historycznej formy.
*
Tuż za kościołem znajdowały się zabudowania szpitala. Jak wiemy, pierwsza o nim wzmianka pochodzi z 1460 r., ale niewątpliwie funkcjonował już w XIV w. Była to instytucja miejska, pozwalająca dożywać ludziom pozbawionym pomocy rodziny, ale także kalekom itp. Szpital przeznaczony był na utrzymanie 12 osób (w 1602 r. jednak przebywało tu 3 mężczyzn, 8 kobiet i 3 sieroty). Środków utrzymania dostarczała rada miejska a płynęły one z różnych darowizn i fundacji wojniczan. Ponadto szpital dysponował ogrodami i 15 morgami roli, które najczęściej były wydzierżawiane. Niemniej w stajniach przyszpitalnych hodowano krowy ze względu na uzyskiwane mleko, niekiedy także konie. Nadzór nad administrowaniem szpitala przez wynajmowanego gospodarza sprawowali prowizorzy, powoływani przez radę miejską z udziałem kapelana szpitala, który dysponował własnym domem, zazwyczaj wydzierżawianym. W konsekwencji jednak dochody szpitala stale się kurczyły, tak że w 1860 r. można było utrzymać zaledwie 6 pensjonariuszy. W konsekwencji zdecydowano się w 1846 r. szpital przenieść do domu przy ulicy Jagiellońskiej (obok dzisiejszego komisariatu policji), kupując go za 460 złr. W 1866 r. zgodnie z specjalną ustawą cały majątek stał się własnością miasta i ono też przejęło wyłącznie na siebie obowiązek utrzymania domu i zapewnienia pensjonariuszom środków do życia. Pozwoliło to miastu na sprzedaż działek budowlanych i w ten sposób ulica Tarnowska dopełniła swe zabudowania. Szpital został zlikwidowany w czasie drugiej wojny światowej, dom rozebrano, a gotycki krucyfiks, który zawsze wisiał na szpitalu, trafił po perypetiach do rąk prywatnych.
*
W wyniku przebudowy traktu Kraków – Lwów ulica Tarnowska nie tylko została na nowo ukształtowana, ale w XIX w. zyskała naturalne przedłużenie i możliwość budownictwa. Dzisiaj zbudowana obwodnica zmieniła ten krajobraz, a prawdopodobnie ulegnie on dalszym przemianom w wyniku zbudowania południowej obwodnicy miasta. W trakcie prac budowlanych obwodnicy archeolodzy odkryli bogate ślady po obozie wojsk polskich z 1655 r. (kuchnie polowe, naczynia i inny sprzęt), który gwałtownie opuszczono w wyniku zbliżania się wojsk szwedzkich. Dzięki tym badaniom znacznie wzbogacona została nasz wiedza militarna, ale także etnograficzna.