Na końcu ulicy Loretańskiej znajduje się kaplica loretańska, wokół której narosły legendy, wedle których stoi ona na mogile rycerzy Bolesława Śmiałego, których zabiły niewierne żony, broniące się na Górze Panieńskiej (na południe od Wojnicza, w Wielkiej Wsi, gdzie intrygowały romantyczne ruiny zamku Trzewlin z XIV-XVI w.) przed zdradzonymi mężami wracającymi z wyprawy kijowskiej. Inna legenda wiąże to miejsce z mogiłą Szwedów, którzy w 1655 r. zginęli w bitwie Karola Gustawa z wojskami polskimi Stanisława Lanckorońskiego. Tymczasem geneza tego miejsca jest znacznie bardziej prozaiczna, niż przedstawiają to legendy. Kaplica do dziś znajduje się na rozdrożu ulic Loretańskiej, Braci Mirochnów i Wąwóz Szwedzki, zatem dawniej na rozdrożu gościńców prowadzących do Krakowa i Więckowic, oraz Nowego Wiśnicza. Już źródła z XVI w. informują, że w tym miejscu wznosiła się Boża Męka, krzyż z Ukrzyżowaniem, żegnający opuszczających miasto i udających się do swych pieleszy domowych. Miejsce to zaczęto nazywać: Pod Lipami, co wskazuje, że rosły tutaj owe drzewa. W miejsce rozsypującego się krzyża z piaskowca, ustawiono pod lipami prostą figurę Matki Boskiej, którą kiedyś wzniesiono przy łąkach. Ponieważ postać Marii pozbawiona była głowy, dorobiono ją, ale bardzo nieumiejętnie, jak oceniali to współcześni. W 1827 r. miejscowy nauczyciel Franciszek Tomżyński zbudował daszek nad figurą i w ten sposób powstał zalążek kaplicy. Zbudowana ona została w 1858 r. staraniem proboszcza ks. Andrzeja Galińskiego i wikariusza ks. Jana Pergesa. Przy okazji dorobiono figurze nową głowę i rozwiązano na nowo sposób ekspozycji, upodobniając ją do rzeźby z Loretto (stąd nazwa kaplica loretańska). W kaplicy zaczęto odprawiać wszystkie nabożeństwa choć tylko od czasu do czasu, a stała się ona miejscem ważnym dla pobożności ludowej. W 1873 r. Wojciech Pyrkiewicz mieszczanin wojnicki, handlujący owocami, ufundował dwie figury rzeźbione w piaskowcu, ustawione przed kaplicą, św. Piotra i św. Pawła. Figura zaś Matki Boskiej została uznana przez ludzi za cudowną i ruszyły pielgrzymki nawet z okolicznych miejscowości. Zaniepokojone władze kościelne i państwowe zaczęły ruch ten hamować, zwłaszcza w 1904 r.
Tymczasem z inicjatywy Franciszki Wajdowiczowej, żony Kazimierza Wajdowicza, chodzącego po dzierżawach okolicznych dworów, w 1905 r. zbudowano nową kaplicę. Jest to budowla utrzymana w stylu historyzującym, neoromańskim, z użyciem cegły i piaskowca, ze śmiało zaprojektowanym portalem na froncie i równie sprawnym sklepieniem „klasztornym” wewnątrz, dobrze rozjaśniona czterema dużymi oknami, zamkniętymi łukami. Figura Matki Boskiej umieszczona została w niewielkiej absydzie i uzyskała nową aranżację. Wewnątrz sporo urządzeń metalowych, zaprojektowanych z rozmysłem i estetycznie, to zapewne wyrób miejscowych rzemieślników. Kaplica nadal pozostaje pod opieką mieszkańców sąsiednich ulic i tak samo jak kiedyś odprawiane są w niej nabożeństwa.